środa, 2 października 2013

Rozdział #4

Poczułam jak oczy mi się rozszerzają i zobaczyłam ją. Leżała na podłodze skulona. Podbiegłam do niej i chwyciłam ją za rękę. Zaprowadziłam ją do składzika pod schodami i zamknęłam za nami drzwi.
- Nie ruszaj się - wyszeptałam najciszej jak mogłam - Nie znajdą Cię tutaj - dodałam i zamknęłam oczy by uspokoić siebie.
- Boje się - wymamrotała.
- Taka już jest nasza praca - odparłam oschle i usłyszałam tłuczone szkło - Twoja pierwsza lekcja . Umiesz prowadzić motocykl albo samochód ?
- Samochód
- Dobrze więc ja odwrócę ich uwagę a ty uciekniesz samochodem jak najdalej.
- Nie chce zostać sama - odparła rozpaczliwie.
- Po prostu pojedź daleko a ja Cię potem znajdę - wymusiłam się na lekki uśmiech - Z nikim nie rozmawiaj, kluczyki są w stacyjce.
- A co z Tobą ?
- Okej teraz, biegnij - powiedziałam i wyskoczyłam spod schodów. Usłyszałam ciche pogwizdywanie i zobaczyłam Nathana przywiązanego do krzesła. Niecałej sekundzie znalazłam się bok niego - Cicho - wyszeptałam odwiązując jego ręce od krzesła - Gdzie oni są ? - zapytałam rozglądając się.
- Nie wiem ale ruszajmy - chwycił mnie za dłoń i pociągnął mnie w stronę wyjścia.
- Serio myślałaś, że to będzie takie proste? - mężczyzna odezwał się kiedy Nathan otworzył drzwi - Chwycił chłopaka za gardło i szarpnął nim poza próg - Albo ty albo on - warknął i zacisnął palce na gardle Nathana. Wydał on stłumiony jęk. W życiu łowcy jest wiele decyzji, które trzeba natychmiast wybrać. Większość spraw załatwiamy rozmową albo jak w moim przypadku przemocą i urokiem.
- Słuchaj - skupiłam się i wydobyłam z siebie trochę esencji - Nie lubię gdy moi przyjaciele są krzywdzeni - dodałam trzepocząc słodko rzęsami - Bądź taki dobry i go postaw - dodałam słodkim głosikiem.  Ku mojemu zaskoczeniu postawił go na ziemi a jego oczy wciąż wpatrywały się we mnie.
- Uciekaj - wyszeptałam na co Nathan wykonał gest protestu - Kurwa teraz! - wykrzyczałam na co mężczyzna wyrwał się z uroku. Spojrzał na mnie gniewnie a potem wszystko działo się szybko. Pomimo bariery nie pozwalającej chwycił mnie za bluzkę i wyciągnął z domu. Bezpiecznego domu. Rzucił mną o ziemie. Pamiętam tyle, że krzyczałam do Nathana by uciekał. Mężczyzna parę razy mnie uderzył. Wyrywałam się. Kiedy próbowałam uciekać natknęłam się na trzech mężczyzn, którzy próbowali mnie zatrzymać. Wszystkim sprawnie skręciłam kark. Wybiegłam poza tren mojej posiadłości i zaczęłam biec w stronę lasu. Jedna chwila, sekunda a moje ciało przeleciało tuż nad maską samochodu. Głową napotkałam przednią szybkę a potem uderzyłam z hukiem w ziemię i parę razy się przeturlałam. Ciemność. Otaczająca mnie ciemność.




środa, 20 lutego 2013

Rozdział #3

Przejechałam dłońmi po jego nagim i mokrym brzuchu.
- To moja praca jak i również Twoja - odparłam cicho - Doskonale wiesz, że muszę jechać - odsunęłam się trochę od niego.
- Wracaj szybko - przyciągnął mnie do siebie i pocałował w czoło.
- A ty nie siedź do późna - uśmiechnęłam się lekko i wybiegłam w pośpiechu a domu. Spojrzałam na okno w moim pokoju i ujrzałam gołego Nathana w nim. Machał mi i uśmiechał się jak głupi. Pomachałam mu żeby się schował i wsiadłam na mój motocykl. Nałożyłam kask i wyjechałam z osiedla.
              Po 15 minutach byłam pod siedzibą. Jak zawsze ochrona pozwoliła mi wjechać na teren bez przeszukania mnie. Zostawiłam motor przed wejściem i weszłam do środka.
- Jest w swoim gabinecie - odezwała się niska ruda kobieta. Na jej widok wywróciłam oczami, kolejna w tym tygodniu kobieta pracująca w recepcji .
- Przeszłyśmy sobie na Ty ? - odparłam szybko - Obowiązuje Cię zachowanie w pracy i odzywanie się z szacunkiem do osób, które mogą Cię wywalić stad.
- Sądziłam, że mogę ..
- To źle sądziłaś - przerwałam jej i ruszyłam do jego gabinetu. Wpadłam do niego jak huragan i rozsiadłam się w wielkim fotelu.
- Witaj Spencer - uśmiechnął się do mnie miło - Jak zauważyłem przywitałaś się już z tą dziewczyną - skinął na mnie głową na co ja tylko wzruszyłam ramionami.
- Zatrudniasz niekompetentne kobiety - burknęłam .
- Zły dzień ? - zapytał na co ja skinęłam głową - Chciałem porozmawiać na temat Twojej posady.
- Wywalasz mnie ? - zapytałam udając smutek jednak w duchu cieszyłabym się gdyby to była prawda.
- Nie kochana, tak łatwo od nad nie uciekniesz - zaśmiał się - Chciałem Ci zaproponować nowe stanowisko - spojrzał na mnie jakby oczekiwał, że coś powiem. Po chwili kontynuował - Będziesz miała luźniejsze godziny w pracy i nie będzie żadnych niespodziewanych zadań. Większe zarobki i Twoje nazwisko znajdzie się w historii łowców - skończył mówić i spojrzał na mnie.
- Gdzie jest haczyk ? - zapytałam opierając palce o brodę a łokcie o jego biurko. Spojrzał na mnie po czym uśmiechnął się lekko.
- Jak zawsze czujna - pokręcił głową - Masz pod opie..
- Nie ! - krzyknęłam przerywając mu - Doskonale wiesz jak skończyło się ostatnio. Wiesz, że to zły pomysł, nie dam rady.
- Dasz radę. Spencer w końcu musisz kogoś wziąć chyba, że wolisz wciąż wykonywać swoją tymczasową prace - powiedział patrząc na mnie tym wzrokiem, który mi pokazywał, że przegrałam.
- Dobra - oparłam na krzesło w geście poddania się - Pokaż kogo masz - syknęłam.
- Ma ona 16 lat i właśnie jej rodzice zginęli w wypadku samochodowym.
- I oczywiście z tym wypadkiem nie miałeś nic wspólnego - burknęłam wściekła.
- Spencer nie masz wyboru - podniósł na mnie głos - Czeka na Ciebie w izbie. Tu masz jej papiery - podał mi niewielki stos kartek - Zajmij się nią dobrze, tak jak Nathan zajął się Tobą - odparł delikatnie na co ja wzdrygnęłam. Kiwnęłam głową i wyszłam z gabinetu.
- Spencer ! - usłyszałam za plecami głos kolegi. Podbiegł do mnie i przytulił mnie lekko - Nie uwierzysz ! - wykrzyczał - Dostałem zlecenie ! W końcu ktoś zajął moje miejsce w robotach papierkowych ! - przytulił mnie mocno i zaczął się kręcić wokół siebie.
- Gratulacje ! - zaśmiałam się - Jakie masz zadanie ? - wyciągnął zwiniętą kartkę z kieszeni. No tak ogarnięty on.
- Muszę iść złapać wampira, który handluje ludźmi - otworzył szeroko oczy podniecony tym.
- Uważaj na siebie, dobrze ? - spojrzałam na niego poważnie - Wampiry to nie jest zabawa uwierz.
- Nie martw się, dam sobie radę - odparł odchodząc ode mnie.
                    Po godzinie w końcu udało mi się, wyciągnąć tą dziewczynę z izby. Szczupła dziewczyna o długich brązowych włosach i niebieskich oczach. Nie należy co typy dziewczyn, które dają sobie wcisnąć kit. Jasno mi się wyraziła, że nie wyjdzie z tego pokoju bez żadnych wyjaśnień. Pomijając fakt, że użyłam na nią uroku to wszystko jest idealnie. Wyszłam z agencji ciągnąc ją za rękę.
- Nie boisz się jeździć na motorze ? - zapytałam na co ona zaprzeczyła głową. Nałożyłam jej kask na głowę i wsiadłam na motor a ona za mną.
              Po około 20 minutach zatrzymałam się pod moim domem. Oczywiście w moim pokoju paliło się światło. Chwyciłam ją za rękę i wprowadziłam do domu.
- Nathan mamy gościa - wydarłam się i usłyszałam jak zeskakuje na podłogę po czym pojawił się obok mnie.
- Miło mi - odparł do dziewczyny - Nathan - wystawił do niej dłoń ale ona ją zignorowała. Spojrzał na mnie pytającym wzrokiem na co ja wzruszyłam ramionami - Musimy pogadać - powiedział szybko i poszedł do kuchni.
- Jak masz na imię ? - stanęłam przed nią.
- Melisa - szepnęła.
- Dobrze idź do salony i zajmij się czymś, ja za chwile do Ciebie wrócę - uśmiechnęłam się lekko po czym szybkim krokiem poszłam do kuchni gdzie Nathan siedział na blacie i pił whisky. Podał mi szklankę i stuknął się szkłem.
- To za Ciebie aby Ci się udało tak samo jak mi z Tobą - wzięłam łyka po czym on zabrał mi szklankę i odłożył na blat -Widzisz teraz będzie lepiej - pocałował mnie w czoło. Usłyszałam cichy śpiew Melisy - Kim ona jest ? - spojrzał na mnie.
- Hybrydą - westchnęłam - Będzie ciężko
- Będzie dobrze - wyszeptał i pocałował mnie namiętnie w usta. Chwycił mnie za włosy i lekko pociągnął je tym samym zmuszając mnie do odchylenia głowy. Jego usta dopadły się mojej szyi a jego czułe pocałunki cudownie sprawiały mi rozkosz.
- Przepraszam - usłyszałam za plecami szept dziewczyny - Jakiś pan pyta o Ciebie - spojrzała na mnie lekko zaczerwieniona - Mówił, że to bardzo ważne ale nie chce wejść do środka - odskoczyłam od Nathana i podbiegłam do otwartych drzwi.
- Witaj suko - wysyczał przez zęby wampir - Widzę, że masz dla mnie młodą przekąskę. Nie martw się tym razem nie jestem sam - zamknęłam szybko drzwi i wbiegłam do kuchni.
- Oni tu są ! Znaleźli mnie - wydarłam się do Nathana - Mówiłam Ci, że tak to się skończy ! Zabiją mnie ! - wielki huk rozbijającego się szkła a potem tylko granatowa mgła i krzyk Melisy.







Wasza Dreena

poniedziałek, 4 lutego 2013

Rozdział #2

Naciągnęłam mu koc na głowę i wybiegłam z jego mieszkania. Wyciągnęłam komórkę i wybrałam numer do Nathana.
- Gdzie jesteś ? ... Tak tak mam to ... Czekam - rozłączyłam się i wsunęłam telefon do kieszeni. Usłyszałam kroki nad moją głową. Dreptał sobie po dachu gotowy do skoku na mnie.
- Spencer znowu się widzimy - powiedział i usłyszałam jak odbija się od dachu. Skoczyłam w bok by uniknąć uderzenia od niego - Czy to nie dziwny zbieg okoliczności, że zawsze się spotykamy ?
- Nie sądzę - warknęłam - Wysyłają pierwszego lepszego idiotę na mnie, myśląc, że da mi radę - wzruszyłam ramionami i rozejrzałam się za jakimś przedmiotem, którym mogłabym go zaatakować.
- Jak zawsze piękna i pewna siebie - zaśmiał się cicho pod nosem - A gdzie jest Twój wierny przyjaciel ?
- Oj nie martw się, zdąży Ci jeszcze dokopać - puściłam mu oko i poczułam wibracje w kieszeni.
- Masz to ? - zapytał się mnie podchodząc bliżej
- To ? Czyli co ? - zmarszczyłam teatralnie brwi - Ooo mówisz o księgach - zaśmiałam się i przybliżyłam twarz do niego - Chciałbyś - wyszeptałam i skoczyłam nad nim odpychając się od jego ramion. Upadłam lekko na nogi i zaczęłam biec w stronę ulicy. Wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam do Nathana.
- Gdzie jesteś ?! - wydarłam się do telefonu - Jak to kurwa w barze ? Żarty sobie robisz ?! ... Och cieszę się, że świetnie się bawisz a ja w szpilkach uciekam jak idiotka ! - wydarłam się do telefonu i schowałam do do kieszeni.
- Myślałaś, że mi uciekniesz ? - usłyszałam jego głos a po chwili leżałam na ziemi. Uderzyłam głową w beton co lekko mnie zamroczyło.
- Cios z zaskoczenia ładnie - mruknęłam stając szybko na nogi - Skoro tak chcesz - dodałam i zamachnęłam się pięścią uderzając go w twarz. Uderzenie odrzuciło go lekko w tył. Ooo tak kocham swoją moc - Ughh niedoświadczony wampir - syknęłam i ponownie uderzyłam go w twarz tylko tym razem znacznie mocniej. Usłyszałam trąbienie i spojrzałam w tamtym kierunku. Wystawiłam Nathanowi środkowy palec - Spotykamy się po raz drugi i tak samo się kończy - wywróciłam oczami - Za trzecim razem Cię załatwię - uśmiechnęłam się słodko i podbiegłam do samochodu.
- Gotowa ? - odparł Nathan uśmiechając się głupio - Nie patrz tak na mnie, śpieszyłem się - zaśmiał się. Usiadłam obok na miejscu pasażera i zapięłam pasy - Masz to ? - spojrzał na mnie i dotknął mojego ramienia - Wszystko w porządku ?
- Nie chce o tym rozmawiać - odwróciłam od niego wzrok i podałam mu pudełeczko w torebki - Trzymaj - odparłam i oparłam głowę o szybę.
- Do domu czy do agencji ? - zapytał ruszając .
- Dom - powiedziałam cicho i zamknęłam oczy. Nie odezwał się tylko głośno westchnął.
     Po 10 minutach milczenia dojechaliśmy do mojego domku. Spojrzał na mnie z troska wypisaną w oczach.
- Chcesz wejść ? - zapytałam a on zgasił silnik i wysiadł z samochodu. Weszliśmy razem do domu a on od razu pokierował się do kuchni.
- Masz pustą lodówkę ! - wydarł się - Czy ty wgl coś jesz ? - dodał.
- Na mieście jadam - wyjaśniłam kierując się na górę. Weszłam do swojego pokoju i rozebrałam się do bielizny. Rzuciłam się brzuchem na moje wielkie łóżko i schowałam głowę pod poduszkę.
- Wszystko w porządku ? - zapytał cicho i wszedł do pokoju.
- Tak - wyciągnęłam głowę spod poduszki i uśmiechnęłam się blado - Jak Ci minął dzień ? - włączyłam telewizor i usiadłam opierając się plecami o poduszki.
- Spokojnie. Słyszałaś doszedł do agencji nowy chłopak - powiedział siadając obok mnie. Objął mnie lekko ramieniem i oparł głowę o moją - A Tobie jak ? - wymamrotał i pocałował mnie w głowę.
- Dobrze - odparłam i wtuliłam się w jego tors - Znamy się już 4 lata Nathan, zamieszkaj ze mną - spojrzałam mu w oczy.
- Spencer ale mi dobrze jest w moim mieszkaniu - uśmiechnął się lekko.
- Kogo ty chcesz oszukać ? Mieszkasz w jednym pokoju połączonym z kuchnią. Nawet wanny nie masz tylko jakiś marny prysznic - powiedziałam szybko - Zamieszkaj ze mną, proszę - usiadłam mu na kolanach.
- Dobrze tylko jeden warunek - uniosłam lekko brwi do góry czekając aż mi powie jaki - Będziemy jadać razem kolacje, bo jesteś strasznie wychudzona - poczułam jego ciepłe dłonie na moich biodrach.
- Umowa stoi - uśmiechnęłam się szeroko.
- A teraz powiedz jaki masz problem - spojrzał na mnie oczekująco. Spuściłam wzrok i zeszłam z jego kolan.
- Masz ochotę na kąpiel ? - odbiegłam od pytania i weszłam do łazienki. Odkręciłam wodę a wanna powoli zaczęłam się napełniać gorącą cieczą.
- Spencer - Nathan powiedział twardo moje imię - Co się dzieje ?
- Powoli mam dosyć - wymamrotałam - W tym tygodniu to już piąty facet - dodałam - Rozumiem, że to praca ale chyba nie na to się pisałam kiedy zaczynałam - zamoczyłam dłoń w gorącej wodzie. Poczułam lekkie pieczenie a po chwili moja dłoń przyzwyczaiła się do gorąca.
- Nic na to nie poradzę, chcesz mogę porozmawiać z szefem - podszedł do mnie i chwycił mnie lekko za podbródek.
- Nie - uśmiechnęłam się lekko - Jeszcze posadzi mnie do papierkowej roboty - westchnęłam - Poradzę sobie - odpięłam guziki od jego koszuli i ściągnęłam ją z niego. Ukazała mi się pięknie umięśniona klata. Odsunęłam się od niego i ściągnęłam stanik i figi. Powoli weszłam do wanny i zamknęłam oczy siadając. Po chwili woda podniosła swój poziom gdyż Nathan wszedł i usiadł obok mnie. Kocham tego chłopaka pomyślałam sobie i przytuliłam się do niego.
- Spencer tak powinniśmy spędzać każdy wieczór - powiedział cicho gładząc mnie po głowie.
- I tak będziemy - odparłam cicho i usłyszałam dzwoniący mój telefon. Wstałam szybko i wyskoczyłam z wanny prawie poślizgując się na kafelkach. Dobiegłam to telefonu i usiadłam na łóżku odbierając.
- Tak słucham ... Niekoniecznie, zajęta jestem lekko ... To nie są moje godziny czasu - ściszyłam lekko głos by Nathan nie usłyszał - Dobrze rozumiem ale może pan przydzielić kogoś innego. Jestem teraz zajęta ... Ale proszę się postawić w mojej sytuacji ... Dobrze zaraz będę - rozłączyłam się i wyciągnęłam z komody czystą bieliznę.
- Błagam tylko nie to - usłyszałam go i poczułam jego gniewny wzrok na sobie.
- Przepraszam - wymamrotałam ubierając na siebie ubrania - Wyglądasz nieziemsko - wymamrotałam lustrując go wzrokiem - Do twarzy Ci w nagości - odparłam żartobliwie i podeszłam do niego.
- Spencer zostań - wymamrotał całując mnie w czoło i wplótł palce w moje włosy.




▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬

Rozdział drugi za nami. 
Mam nadzieje, że wam się spodoba.

Zostawcie po sobie komentarz





Wasza Dreena ☼

niedziela, 3 lutego 2013

Rozdział #1

- Och Joe - wyjęczałam wbijając się paznokciami w jego plecy. Wchodził i wychodził ze mnie tak leniwie, że mogłam zasnąć. Moje jęki były wyćwiczone do perfekcji by udawać orgazm. Przyśpieszył tempo przyciskając mnie bardziej do materaca. Po chwili zatrzymał się a po jego twarzy przeszedł mi tak znajomy dreszcz. Doszedł i teraz jest moja chwila - Jesteś wspaniały - wyszeptałam mu do ucha - Teraz moja kolej - dodałam przygryzając jego ucho. Wyszedł ze mnie delikatnie i położył się obok mnie. Usiadłam na nim okrakiem i sięgnęłam do szafki nocnej po dwie pary kajdanek - Bardzo mnie pragniesz ? - wymamrotałam całując go po umięśnionym torsie. Przytaknął głową. Uniosłam delikatnie jeden kącin ust i przypięłam jego rękę do ramy łóżka, tak samo postąpiłam z jego drugą ręką. Upewniłam się, że nie uda mu się wydostać. Pocałowałam co namiętnie w usta i zeszłam z niego.
- Najsłodsza gdzie się wybierasz ? - powiedział sapiąc z podniecenia. Rzeczywiście spojrzałam na jego przyrodzenie i był gotowy do kolejnej zabawy. Nie powiem chłopak ma czym się chwalić. Ubrałam moją koronkową bieliznę i na no ubrania. Sięgnęłam do mojej torebki i wyciągnęłam telefon. Wybrałam numer co chwile zerkając na Joe'go.
- Tak to ja ... Tak mam go ... Co potem z nim zrobić ? ... Dobrze rozumiem, do zobaczenia - odłożyłam telefon. I stanęłam przy łóżku spoglądając z góry na chłopaka - Gdzie to trzymasz ? - spytałam łagodnie i zlustrowałam go wzrokiem - Och rozpraszasz mnie - wywróciłam oczami i zakryłam go kocem.
- Jessica błagam ja nie wiem o co Ci chodzi - spojrzał na mnie tymi zielonymi tęczówkami. Pokręciłam głową i rozejrzałam się po jego mieszkaniu. Wywaliłam wszystkie możliwe szuflady przeszukując ich zawartość. Tak samo postąpiłam z pułkami i szafą.
- Gdzie to masz ? - zapytałam ostro - Gadaj nie mam czasu on zaraz tu będzie! - wykrzyczałam łapiąc go lekko za szczękę - Kurwa Joe mów ! - wydarłam się.
- Za telewizorem jest przyklejone pudełeczko - wymamrotał unikając mojego wzroku. Podbiegłam w to miejsce i chwyciłam pudełeczko - Jessico dlaczego mi to robisz ?
- Nie jestem Jessica - wycedziłam wsadzając pudełeczko do torebki - Nazywam się Spencer - przewiesiłam torebkę przed ramię i usiadłam obok niego na łóżku - Joe jesteś wspaniałym facetem i szkoda, że muszę Cię zabić - wzruszyłam ramionami i sprawnym ruchem skręciłam mu kark.



______________

Pierwszy rozdział 
Mam nadzieje, że wam się spodoba




Wasza Dreena ☻

PROLOG #

CZTERY LATA TEMU
- Piękna Spencer, miło Cię poznać - mężczyzna podszedł do mnie - Taka młoda a tak utalentowana.
- Spencer lat 16, dziewczynka z zamożnego domu. Matka znana chirurg a ojciec wspaniały prawnik. Brak rodzeństwa. Znamię na prawej łopatce w kształcie litery S. Uprzejma, miła, życzliwa, łagodna, wysportowana i mądra - jakaś kobieta wyczytała wszystko na mój temat z błękitnej kartki.
- Pięknie, cudownie - mężczyzna uniósł ręce go góry - To będzie ona ! - wykrzyczał uśmiechając się szeroko. Siedziałam skulona na tym krześle i wciąż nie wiedziałam co się dzieje. Rodzice się ze mną pożegnali i powiedzieli mi, że tak będzie lepiej, bo oni sami nie dadzą sobie rady ze mną - Od jutra zaczynasz trening umysłu i siły. Będziesz wspaniałym łowcą - dotknął mojego czoła - Twoja moc będzie Ci sprzyjać - dodał i wyszedł z pokoju. Kobieta zaprowadziła mnie do wielkiego pokoju gdzie znajdowała się tylko wielka kanapa i barek z drinkami.
- Gdzieś powinien być Twój kolega, pewnie gdzieś popija - wywróciła oczami - Wydaje się bardzo arogancki ale tak naprawdę to miły chłopak - powiedziała i wyszła z pokoju zostawiając mnie. Kolejne 3 godziny spędziłam siedząc samotnie na kanapie z kolanami przyciągniętymi do piersi. Wpadł do pokoju, wysoki chłopak. Uniosłam na niego wzrok i nasze spojrzenia się spotkały.
- Ty musisz być Spencer - ukucnął przede mną - Jestem Nathan - przejechał palcem wzdłuż mojej nogi wciąż wpatrując się w moje oczy.
- Co ja tu robię ? - zapytałam powstrzymując płacz.
- To samo pytanie zadaje sobie codziennie już od roku - westchnął i nawinął sobie na palca kosmyk moich blond włosów - Będę przy Tobie i będę Ci pomagał jak tylko mogę - powiedział łagodnie a mi po policzkach spłynęła kolejna łza.